M. P.: Myśląc o dzieciństwie, jakie masz skojarzenia?
J. T.: Myśląc o swoim dzieciństwie, pierwsze co przychodzi mi do głowy, to wieczorne czytanie do snu. To właśnie wtedy narodziła się moja miłość do książek, a także pomysł na napisanie swojej pierwszej „książki”, która miała pięć stron, posiadała na każdej z nich ręcznie malowane przeze mnie ilustracje, a jedynymi czytelnikami byli rodzice.
M. P.: Czym obecnie się zajmujesz?
J. T.: Obecnie studiuje na piątym roku kulturoznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim i myślę nad rozpoczęciem studiów podyplomowych związanych z czymś całkowicie innym, a mianowicie nad marketingiem, którym się zajmowałam przez ostatnie półtora roku w Teatrze Muzycznym ROMA. Poza tym stale staram się rozwijać swój warsztat literacki pisząc bardzo dużo tekstów do tak zwanej “szuflady”. I mam nadzieję, że wkrótce uda mi się je wreszcie wyjąć, by móc pokazać większemu gronu odbiorców.
M. P.: Wracając do naszego głównego tematu, która bajka czy baśń zapadła Ci w pamięć najbardziej?
J. T.: Spośród tak wielu tytułów, które miałam okazję słuchać na chwilę przed zaśnięciem, jedna pozycja wyjątkowo odznaczyła się w mojej pamięci, były to „Baśnie braci Grimm”. Historie i postacie z tego zbioru wydawały się być wyjątkowo magiczne i pełne uroku, które wciągały od samego początku. Z czasem okazywało się, że one wcale się nie starzeją, a nawet mogę z ich treści wynieść znacznie więcej niż miało to miejsce kilka lat wcześniej. Jednak poznanie wersji przystosowanych dla małego czytelnika okazało się niewystarczające i zaczęłam szukać oryginalnych treści, które charakteryzowały się brutalnością, a ich przekaz mógłby przestraszyć dziecko zamiast je czegoś nauczyć. Ciekawość pozwoliła mi dotrzeć do kilku wersji znanych bajek przed „ugrzecznieniem”, które pokazały mi jak wspaniałą pracę można wykonać bazując na jednej fabule, dzięki temu zauważyłam, że jedna opowieść może być opowiedziana na wiele różnych sposobów, a osoby w każdym wieku mogły dopasować wersję do swoich upodobań.
M. P.: Czy baśnie usłyszane w dzieciństwie mogą być inspiracją do twórczych działań w dorosłym życiu?
J. T.: To wszystko doprowadziło do tego, że zaczęłam myśleć nad próbą stworzenia kilku własnych baśni, bazując na historiach, które ukształtowały mnie jako czytelnika. Chciałabym się podzielić jedną z moich prac zatytułowaną „Trzy krople krwi”, pisaną z myślą o najmłodszych.
Chciałabym zamieścić ją u Ciebie. Nie była jeszcze nigdzie publikowana. To jedna z moich ostatnich prac.
M. P.: To będzie dla mnie zaszczyt. Z największą przyjemnością oferuję gościnność mojego bloga. Gdzie możemy znaleźć Twoje inne utwory?
J. T.: Zachęcam także do przeczytania mojego opowiadania opublikowanego w kwartalniku „Puzderko kulturalne”. Znajdziecie mnie na siódmej stronie. Jest to propozycja dla starszych czytelników, która inspirowana była twórczością Hansa Christiana Andersena.
Dopiero w ostatnim czasie zdecydowałam się podzielić swoimi pracami, Wkrótce planuję stworzenie miejsca, które będzie zbierało wszystko to co wykreuje moja wyobraźnia. Życzę miłej lektury!
M. P.: Dziękuję pięknie za rozmowę. 🙂
J. T.: Dziękuję serdecznie! 🙂
Zapraszam wszystkich do następnego wpisu, w którym znajdziecie zapowiedzianą baśń „Trzy krople krwi” Joanny Tulo.
Foto: zbiory własne
Źródło:
Najnowsze komentarze