Oto zapowiadana baśń: „Trzy krople krwi” Joanny Tulo.
Zapraszam do fantastycznego świata cudownych zdarzeń, nadnaturalnych postaci i zjawisk. Życzę dobrych, mocnych, niezapomnianych i przede wszystkim terapeutycznych wrażeń. 🙂
Trzy krople krwi
Dawno, dawno temu w pewnej zapomnianej krainie był sobie las, ale nie był to zwyczajny las. Panowały tam dobre duchy, które karały ludzi oraz zwierzęta za ich podłe czyny. Najczęstszą karą było zamienienie zbrodniarza w kamień, drzewo lub kwiat. Im gorsza zbrodnia tym dłuższa kara i twardsze więzienie – tak brzmiała główna zasada dobrych duchów.
Lata mijały, a las zaczął się zmieniać. Coraz więcej ludzi osiedlało się w krainie duszków, aż w końcu drzewa wycięto, a na ich miejscu wybudowano miasto oraz wielki i piękny pałac.
Królestwo to zamieszkiwali dobrzy i uczciwi ludzie, a para królewska była sprawiedliwa i wyróżniała się wyjątkową inteligencją. Swoją mądrością przewyższali najbystrzejszych uczonych, a ich uroda i wdzięk sprawiały, że wszyscy którzy ich raz ujrzeli, nie mogli o nich zapomnieć. Para ta miała dziecko – malutką księżniczkę, która odziedziczyła najlepsze cechy rodziców, dzięki czemu pokochali ją wszyscy poddani.
Pewnego słonecznego dnia księżniczka wybrała się na spacer do ogrodu. Podziwiała piękno narcyzów, tulipanów i orchidei, ale największą ucztą były dla niej alejki z różami, które znajdowały się za zamkiem. Dziewczyna zachwycona jednym z kwiatów o płatkach czerwonych jak ogień i niebiańskim zapachu, postanowiła go zerwać, ale jak tylko dotknęła łodygi poczuła wielki ból i szybko cofnęła rękę. W jeden z jej paluszków wbił się kolec tak mocno, że dziewczyna zaczęła krwawić.
Trzy krople spadły na leżący tuż obok niej głaz, którego księżniczka nigdy wcześniej nie dostrzegła wśród krzewów i liści. Nagle z kamienia wyskoczyła niewielka, biała postać o złym spojrzeniu. Wyglądała jak bardzo zmęczona, młoda kobieta. Spojrzała na księżniczkę swoimi zimnymi oczami i podeszła do miejsca gdzie upadły kropelki krwi, przyjrzała im się dokładnie, po czym przemówiła do przerażonej dziewczyny.
– Tyś mnie wyciągnęła z mego więzienia, ale te kropelki to za mało… potrzebuje wszystkiego – stwór uśmiechnął się złowieszczo. – Kto narusza więzienie, ten do więźnia należy.
-Nie mogę ci oddać mojej krwi! Gdybym to zrobiła, czekałaby mnie śmierć – powiedziała przerażona księżniczka, której honor zabronił uciekać, kiedy usłyszała ostatnie zdanie wymówione przez zjawę.
Jednak prośby dziewczyny na nic się nie zdały. Stwór rzucił się za nią w pogoń, ale nagle coś go powstrzymało i nie mógł wyjść poza obręb kamienia.
-Daruj mi życie, a zrobię co tylko zechcesz – błagała młoda kobieta.
-Co zechcę? Więc dobrze! Jeśli wykonasz tyle zadań, ile krwi spadło na mój kamień, będziesz wolna, ale jeśli tego nie zrobisz, będziesz należała do mnie – księżniczka zgodziła się smutno.
– Pierwsze zadanie… na jutro masz mi przynieść złotą igłę, ale ma być tak ostra, że jednym ukłuciem przebije skórę słonia.
Dziewczyna odeszła i od razu udała się do nadwornego złotnika, a był to młodzieniec obdarzony wszystkimi cnotami, którymi nie powstydził by się nie jeden starzec. Tak jak wszyscy poddani, kochał on księżniczkę ponad życie, a dzięki pracy w pałacu miał szansę obserwować na jak wspaniałą kobietę wyrosła. Zdziwił go widok przyszłej władczyni, ponieważ jeszcze nigdy sama nie schodziła do jego pracowni. Jak tylko usłyszał czego potrzebuje, od razu wziął się do pracy. Zrobił najpiękniejszą złotą igłę na świecie, była ona odpowiednio długa i ostra tak, że od samego patrzenia człowiek czuł ukłucie. Do tego złotnik z wielką precyzją wykonał na przedmiocie przepiękne wzory, czym zachwycił księżniczkę, która pochwaliła go i zapłaciła za jego pracę. Na drugi dzień udała się do kamienia i zobaczyła, że stworek wciąż tam siedzi.
-Bardzo dobrze. Połóż je pod kamieniem i idź, przynieś mi złoty świecznik, ale ma mieścić jedną, cieniusieńką świeczkę – powiedziała. Pierwsza kropla krwi zniknęła z kamienia, jak tylko igła dotknęła ziemi.
Księżniczka znów udała się do złotnika, który zaniepokoił się kolejną wizytą oraz następnym dość dziwacznym zamówieniem. Postanowił, że tym razem sprawdzi co się dzieje. Wykonał swoją pracę z największą precyzją, natomiast zdobienia świecznika zdawało się, że opowiadają jakąś historię, a do tego odnalazł najcieńszą świeczkę w całym pałacu, która idealnie pasowała i dopełniła całości dzieła. Złotnik posypał gotowy przedmiot złotym pyłem, który miał odpadać od swojej podstawy przy najmniejszym ruchu.
Gdy księżniczka przyszła z samego rana, znowu pochwaliła chłopaka, zapłaciła i wyszła, a za nią sypał się pyłek, który usypywał złotnikowi drogę, którą ruszył bezzwłocznie. Jak tylko znalazł się w ogrodzie, ukrył się za jedną z rzeźb tam stojących i zobaczył jak księżniczka kładzie świecznik u stóp kamienia, na którym siedział dziwny stwór.
-Druga kropla zniknęła… Czas na trzecie zadanie! – chłopak usłyszał głos zjawy. – Jeden z tych przedmiotów, które mi przyniosłaś musi być przyczyną śmierci jednej z osób, które cię kochają. Masz do wyboru: ukłucie lub ogień. Od czego śmierć jest mniej bolesna? – zjawa zaśmiała się okrutnie.
Dziewczyna, która liczyła na kolejne łatwe zadanie, zapłakała i upadła na ziemię.
-Nie mogę zabić nikogo, a zwłaszcza kogoś kto darzy mnie uczuciem.
-W takim razie twoja krew należy do mnie – zaśmiała się zjawa. – Czas na zapłatę! Choć do mnie księżniczko!
Wtedy złotnik wyszedł ze swojej kryjówki i pochwycił złotą igłę, a zjawa wiedząc co się za chwilę wydarzy, wydała z siebie przeraźliwy ryk.
-Księżniczko, nie musisz nikogo zabijać, żeby być wolną. Jako twój poddany kocham cię szczerze – mówiąc to wbił igłę wprost w swoje serce.
-Do ciebie należy krew twa i kości, choć tak niewiele dzieliło mnie od upragnionej wolności – powiedziała zjawa i zniknęła, tak samo jak trzecia kropla krwi.
Księżniczka wtuliła się w zimne ciało złotnika i płakała patrząc na jego młodą twarz, która gdyby nie ona wciąż mogłaby cieszyć się życiem. W tym momencie nadleciał orzeł i usiadł na murze, przyglądając się zrozpaczonej dziewczynie.
-Nie płacz moje dziecko. Jestem dobrym duchem, jednym z dawnych sędziów tej krainy. Zjawa, która kazała wykonać ci te wszystkie zadania to ukarana przeze mnie i moich braci złodziejka złota, która z miłości do bogactwa była w stanie zabić własną panią, której dobroć i łaska były nieskończone.
-Ale złotnik nie żyje i to moja wina – zapłakała ponownie dziewczyna.
-Wyroki tego diabła muszą zostać cofnięte, dlatego moje dziecko, weź świeczkę, którą otrzymałaś od kochającego cię mężczyzny, zapal ją i nalej na kamień tyle kropli wosku, ile krwi na niego spadło.
Księżniczka szybko skropiła kamień woskiem, a ten po chwili zamienił się w złoto, które momentalnie zajęło się ogniem. Z jego wnętrza słychać było tylko potworny wrzask i skomlenie, zdawałoby się, że te wszystkie dźwięki nie mogą pochodzić z tego świata. Kiedy ostatni płomyk zgasł, orzeł odfrunął, a złotnik znów zaczął oddychać.
Dziewczyna podeszła do młodzieńca i nim go dotknęła, on zerwał się na równe nogi, a wtedy z jego piersi wypadła igła.
-Byłeś w stanie oddać za mnie życie – przemówiła księżniczka.
-Pani, nie jestem godny twojej osoby, ale kocham cię bardziej niż własne życie i gdybym mógł zrobił bym to jeszcze raz.
Oboje udali się do zamku i opowiedzieli parze królewskiej o swojej przygodzie. Mądrzy władcy uznali, że nikt nie zaopiekuje się lepiej ich córką niż złotnik. Wkrótce odbyło się wesele, które trwało siedem dni i siedem nocy, a młodzi zapowiadali się na godnych następców tronu.
Wkrótce zapomniano o wszystkim oraz o dobrych duchach, ale one wciąż czuwają, a jeden z nich pod postacią orła, pilnuje, aby złotnik i księżniczka żyli długo i szczęśliwie.
Joanna Tulo
Warszawa 2020
Najnowsze komentarze